piątek, 7 października 2016

awaria wodociągu

Czy jest to "normalna" sytuacja, że warunki techniczne na przyłącze wody otrzymam dopiero po podpisaniu umowy z wodociągami na realizację (w moim wypadku) przyłącza i sieci?? Warunki są mi potrzebne do wniosku o pozwolenie na budowę. Wygląda to tak, ze zanim zapoznam się jaka inwestycja mnie czeka, mam podpisać umowę ze ją wykonam i przekażę ją zakładowi za jakąś kwotę. Czy zakład wodociągów nie ma obowiązku wydać warunków bez takiej umowy?? A umowa dopiero po uzyskaniu pozwolenia na budowę?Ja do wydania pozowlenia na budowę musiałam mieć tylko pisemne zapewnienie od Wodociągów , że jest możliwość techniczna do przyłączenia się do sieci. W warunkach piszą dokładnie jaki materiał zalecają do jego wykonania i itp. Nic nie musiałam podpisywać, a tym bardziej płacić.. Dodam , że pozowlenia dostaliśmy w sierpniu zeszłego roku. Dodam, że u mnie zapewnienia dostawy mediów nie stanowiły wystarczających podstaw do złożenia wniosku o pozwolenie na budowę. Nie chce mi się tego komentować. Dla zrozumienia istoty dodam, że Miasto ma udziały w spółce kanalizacyjno-wodociągowej.wiem, głupie pytanie ale może ktoś coś doradzi.To jest koszt samej wody. Kanalizację ciągniemy z innego miejsca i tylko do naszej działki więc nikt nam się nie dołoży I niestety do kanalizacji potrzebny jest przewiert pod drogą (ok 3 tys) Jeżeli wodę zrobią nam wodociagi to zapłacimy ok 5-6 tys. rozbite na 4 działki. Koszt znośny Mam problem z zamarzniętą wodą ( co ciekawe stało się to gdy przyszło ocieplenie a nie w momencie mrozów). Zamarznięta jest główna rura doprowadzająca wodę do domu (także nie mam wody w całym domu), o ile wiem za konserwację i naprawy do wodomierza odpowiadają wodociągi (oni również wykonywali przyłącze, za co zapłaciłem).Ciężko Ci będzie wyegzekwować, taka odpowiedź słyszy wielu użytkowników sieci wodociągowej. Jeżeli po odpuszczeniu mrozów pojawi się wyciek to przyjadą od razu jeżeli nie ma wycieku to zapomnij. Na pocieszenie zapisz sobie datę odkąd nie masz wody do momentu kiedy powróci i wystąp z reklamacją za przerwę w dostawie wody i odprowadzenie ścieków ( nie mając wody nie mogłeś produkować ścieków), jakieś parę groszy Ci się zwróci. Ale po zgłoszeniu tego faktu, Panowie z wodociągów powiedzieli abym poczekał do momentu jak puszczą mrozy, ale nie jest to ciekawa sytuacja ponieważ bez wody nie da się zrobić wielu rzeczy a i do instalacji C.O należy czasem dolać wody. Co w takim przypadku zrobić, jak wyegzekwować naprawę Otóż zlozylem wniosek o wydanie warunków technicznych. Wodociągi odpisały, że nie ma możliwości i że planują mnie podłączyć za 6 lat, bo to pierwszy i jedyny wniosek z tego rejonu. Odpowiedzialem, ze to nieprawda, bo mają, poza moim, jeszcze przynajmniej dwa wnioski. Po przemyśleniu skrócili czas oczekiwania do lat czterech. Wczoraj pogotowie wodociągowe Warszawa dowiedzialem sie o zlozonych przynajmniej czterech kolejnych wnioskach. Wiem, że wodociągi to niezależna i niezawisła firma ale czy ktoś wie czy istnieją przepisy, procedury lub mechanizmy pozwalające skrócic czas budowy wodociągu/kanalizacji w takich przypadkach? Wnioski, o ktorych piszę dotyczą sąsiadujących dzialek w zwartym prostokącie, do najblizszej z nich odleglosc od kanalizacji i wodociagu to ok 100-150m.

środa, 6 kwietnia 2016

te czasy

1. A co w tym widzisz złego, że za Gierka, a a nawet i za Gomułki, Polska kupowała licencje w krajach lepiej od niej rozwiniętych? Przecież w taki właśnie, a nie inny sposób, Korea Południowa w ciągu kilku dosłownie dekad awansowała z pozycji biednego, słabo rozwiniętego kraju III świata do pozycji jednego z najbogatszych, najbardziej rozwiniętych państw świata. 2. Poza tym, to większość licencji kupionych przez PRL była bardzo udana. Wspomnę tu, przykładowo, licencje na lokomotywy elektryczne samochody Fiat 125 i 126, autobusy Berliet (szczególnie ich wzmocniona wersja, którą później Berliet sprzedawał nawet do Australii), a nawet licencja na traktory Massey-Ferguson, dzięki której Ursus mógł eksportować traktory na cały świat bez zakładania punktów ich obsługi, jako że na całym świecie istnieje sieć placówek obsługujących traktory marki Massey-Ferguson. 3. Bzdurą jest też twoje twierdzenie, że w czasach PRL-u zarabialiśmy po 20-30 dolarów na miesiąc, skoro dane IMF (MFW) i Banku Światowego wskazują, że w roku 1980 nasz PKB (Produkt Krajowy Brutto) per capita wyrównany do poziomu cen (czyli PPP - Purchasing Power Parity ) wynosił około 35% PKB USA, a poziom ten osiągnęliśmy znów dopiero w roku mniej więcej 2008 i że obecnie jest on wciąż znacznie poniżej 50% poziomu USA (a przecież USA się de facto cofa w swym rozwoju od roku mniej więcej 1976) – szczegółowe dane znajdziesz tu: Maddison, „The World Economy: Historical Statistics” oraz Mitchell „International Historical Statistics”. Ty po prostu przeliczasz nasze ówczesne zarobki po sztucznym, czarnorynkowym kursie, nie uwzględniając realnej siły nabywczej złotówki w Polsce, a to jest elementarny błąd, za który wylatuje się ze studiów na dobrej uczelni wyższej. 4. Światowy kryzys zaczął się w roku 1974, a nie 1976 i spowodował on upadek rządu nie tylko w Polsce. Co więcej, świat kapitalistyczny wpadł wtedy w długotrwała recesję, z której się on do dziś nie podniósł, a najlepszą ilustracją tego stanu rzeczy jest chroniczna depresja w Japonii, która według prognoz z początku lat 1970tych miała dogonić i przegonić USA gdzieś w okolicach przełomu XX i XXI wieku, a którą dość już dawno temu przegoniły Chiny Ludowe (ChRL). 5. W spadku po PRL-u otrzymaliśmy ogromny majątek, z prywatyzacji którego utrzymywały się kolejne „postsolidarnościowe” rządy, z rządem Tuska włącznie, a deficyt budżetu oraz zadłużenie państwa (w kraju i zagranicą) są dziś znacznie większe w „wolnej” Polsce niż było ono w PRL-u. 6. Z Polski wyemigrowałem, kiedy zorientowałem się, i to już w roku 1981, że „Solidarność” nie ma żadnego programu gospodarczego i że tym samym jej rządy doprowadzą Polskę i Polaków do ruiny. Ty mi zaś zazdrościsz tego, że spędziłem kilka dekad zagranicą, doskonaląc swoje umiejętności pracując na stanowiskach kierowniczych w wielkich korporacjach oraz kończąc uczelnie z pierwszej setki światowych rankingów.

importować

PRL miał potężny przemysł, w porównaniu do obecnego przemysłu III-IV RP. Oczywiście, był to przemysł energochłonny, jak na obecne standardy, ale nie był on przestarzały, poza pewnymi wyjątkami, które można przecież i dziś znaleźć prawie w każdym państwie. Zgoda, import węgla kamiennego wzrósł w ostatnich latach, jako że dziś liczy się tylko prywatny zysk, a nie dobro społeczne, a więc zadłużamy się zagranica aby importować to, co mamy w kraju. Zgoda, że użycie węgla zmalało o połowę, ale głównie na skutek likwidacji przemysłu, a także i dzięki temu że mamy obecnie kotły o większej sprawności i węgiel zastępowany jest przez inne paliwa, głównie gaz. Nie zużywamy też węgla na kolei, gdzie zastąpiony on i gazowymi, a także energią elektryczną, ale ona jest wytwarzana w Polsce na ogół z węgla, przy czym w tym procesie oszczędza się węgiel, jako że nowoczesne elektrowozy są bardziej efektywne energetyczne niż parowozy, podobnie jak nowoczesne elektrownie, a więc ten sam pociąg ciągnięty elektrowozem zasilanym prądem z elektrowni węgłowej zużywa mniej węgla na wykonanie tej samej pracy przewozowej niż gdyby był ciągnięty parowozem. Ale to zawdzięczamy głównie postępowi technicznemu, a nie zmianom systemowym. Zużycie węgla brunatnego wzrosło, ale głównie dzięki inwestycjom ze schyłkowego okresu PRLu, n.p. największa w Europie i druga największa na świecie elektrownia opalana węglem brunatnym, a która znajduje się w naszym polskim Bełchatowie. PRL kupił licencje, urządzenia i czasami całe fabryki, bo jak powiedział Gierek w 1971 - przemysł był prymitywny. PRL był montownią i na tym miał zarabiać, produkować na potrzeby Zachodu, a pracownik miał zarabiać 20-30 USD. Taki był plan Gierka. Już w 1975 wiadomo było, że jest to nierealne. W 1976 zaczął się kryzys, który odpędził w 1989 tzw. komunistów od koryta. W spadku po PRL-u otrzymaliśmy zrujnowaną infrastrukturę, przestarzałe fabryki, których produktów nikt nie chciał kupować, energochłonne, nigdy nie remontowane domy i mieszkania oraz pusty budżet. Ty nie masz o tym pojęcia, bo uciekłeś z kraju. Z powodu rozwoju motoryzacji zostaliśmy zmuszeniu do zwiększenia importu ropy naftowej, zamiast postawić na bezpieczniejszy i bardziej ekologiczny transport szynowy, rurociągowy i wodny. A ten wzrost ilości samochodów osobowych w Polsce z ok. pół miliona w roku 1970 do ok. 15 mln dzisiaj, odbył się metodą z III świata, czyli tak jak na przykład w Libanie czy Maroku, czyli poprzez import używanych (bardzo często mocno używanych) samochodów, wycofanych z użytku w bogatszych państwach – w przypadku Polski głównie z sąsiednich Niemiec. Nie ma się więc czym chwalić... Nie jest zaś prawdą, że w PRL-u nikt nie zwracał uwagi na to ile energii zużywa przemysł, że nikt nie ocieplał domów etc. Zużycie energii było wówczas ściśle monitorowane, a domy ocieplano, na przykład tynkując je. Oczywiście, że nie stosowano wówczas w Polsce nowoczesnych technik ocieplania domów na taką skalę jak dziś, ale podobnie wtedy było praktycznie w całej Europie, a więc znów odpada tu twój argument o rzekomym zacofaniu PRL-u.