środa, 6 kwietnia 2016

te czasy

1. A co w tym widzisz złego, że za Gierka, a a nawet i za Gomułki, Polska kupowała licencje w krajach lepiej od niej rozwiniętych? Przecież w taki właśnie, a nie inny sposób, Korea Południowa w ciągu kilku dosłownie dekad awansowała z pozycji biednego, słabo rozwiniętego kraju III świata do pozycji jednego z najbogatszych, najbardziej rozwiniętych państw świata. 2. Poza tym, to większość licencji kupionych przez PRL była bardzo udana. Wspomnę tu, przykładowo, licencje na lokomotywy elektryczne samochody Fiat 125 i 126, autobusy Berliet (szczególnie ich wzmocniona wersja, którą później Berliet sprzedawał nawet do Australii), a nawet licencja na traktory Massey-Ferguson, dzięki której Ursus mógł eksportować traktory na cały świat bez zakładania punktów ich obsługi, jako że na całym świecie istnieje sieć placówek obsługujących traktory marki Massey-Ferguson. 3. Bzdurą jest też twoje twierdzenie, że w czasach PRL-u zarabialiśmy po 20-30 dolarów na miesiąc, skoro dane IMF (MFW) i Banku Światowego wskazują, że w roku 1980 nasz PKB (Produkt Krajowy Brutto) per capita wyrównany do poziomu cen (czyli PPP - Purchasing Power Parity ) wynosił około 35% PKB USA, a poziom ten osiągnęliśmy znów dopiero w roku mniej więcej 2008 i że obecnie jest on wciąż znacznie poniżej 50% poziomu USA (a przecież USA się de facto cofa w swym rozwoju od roku mniej więcej 1976) – szczegółowe dane znajdziesz tu: Maddison, „The World Economy: Historical Statistics” oraz Mitchell „International Historical Statistics”. Ty po prostu przeliczasz nasze ówczesne zarobki po sztucznym, czarnorynkowym kursie, nie uwzględniając realnej siły nabywczej złotówki w Polsce, a to jest elementarny błąd, za który wylatuje się ze studiów na dobrej uczelni wyższej. 4. Światowy kryzys zaczął się w roku 1974, a nie 1976 i spowodował on upadek rządu nie tylko w Polsce. Co więcej, świat kapitalistyczny wpadł wtedy w długotrwała recesję, z której się on do dziś nie podniósł, a najlepszą ilustracją tego stanu rzeczy jest chroniczna depresja w Japonii, która według prognoz z początku lat 1970tych miała dogonić i przegonić USA gdzieś w okolicach przełomu XX i XXI wieku, a którą dość już dawno temu przegoniły Chiny Ludowe (ChRL). 5. W spadku po PRL-u otrzymaliśmy ogromny majątek, z prywatyzacji którego utrzymywały się kolejne „postsolidarnościowe” rządy, z rządem Tuska włącznie, a deficyt budżetu oraz zadłużenie państwa (w kraju i zagranicą) są dziś znacznie większe w „wolnej” Polsce niż było ono w PRL-u. 6. Z Polski wyemigrowałem, kiedy zorientowałem się, i to już w roku 1981, że „Solidarność” nie ma żadnego programu gospodarczego i że tym samym jej rządy doprowadzą Polskę i Polaków do ruiny. Ty mi zaś zazdrościsz tego, że spędziłem kilka dekad zagranicą, doskonaląc swoje umiejętności pracując na stanowiskach kierowniczych w wielkich korporacjach oraz kończąc uczelnie z pierwszej setki światowych rankingów.

importować

PRL miał potężny przemysł, w porównaniu do obecnego przemysłu III-IV RP. Oczywiście, był to przemysł energochłonny, jak na obecne standardy, ale nie był on przestarzały, poza pewnymi wyjątkami, które można przecież i dziś znaleźć prawie w każdym państwie. Zgoda, import węgla kamiennego wzrósł w ostatnich latach, jako że dziś liczy się tylko prywatny zysk, a nie dobro społeczne, a więc zadłużamy się zagranica aby importować to, co mamy w kraju. Zgoda, że użycie węgla zmalało o połowę, ale głównie na skutek likwidacji przemysłu, a także i dzięki temu że mamy obecnie kotły o większej sprawności i węgiel zastępowany jest przez inne paliwa, głównie gaz. Nie zużywamy też węgla na kolei, gdzie zastąpiony on i gazowymi, a także energią elektryczną, ale ona jest wytwarzana w Polsce na ogół z węgla, przy czym w tym procesie oszczędza się węgiel, jako że nowoczesne elektrowozy są bardziej efektywne energetyczne niż parowozy, podobnie jak nowoczesne elektrownie, a więc ten sam pociąg ciągnięty elektrowozem zasilanym prądem z elektrowni węgłowej zużywa mniej węgla na wykonanie tej samej pracy przewozowej niż gdyby był ciągnięty parowozem. Ale to zawdzięczamy głównie postępowi technicznemu, a nie zmianom systemowym. Zużycie węgla brunatnego wzrosło, ale głównie dzięki inwestycjom ze schyłkowego okresu PRLu, n.p. największa w Europie i druga największa na świecie elektrownia opalana węglem brunatnym, a która znajduje się w naszym polskim Bełchatowie. PRL kupił licencje, urządzenia i czasami całe fabryki, bo jak powiedział Gierek w 1971 - przemysł był prymitywny. PRL był montownią i na tym miał zarabiać, produkować na potrzeby Zachodu, a pracownik miał zarabiać 20-30 USD. Taki był plan Gierka. Już w 1975 wiadomo było, że jest to nierealne. W 1976 zaczął się kryzys, który odpędził w 1989 tzw. komunistów od koryta. W spadku po PRL-u otrzymaliśmy zrujnowaną infrastrukturę, przestarzałe fabryki, których produktów nikt nie chciał kupować, energochłonne, nigdy nie remontowane domy i mieszkania oraz pusty budżet. Ty nie masz o tym pojęcia, bo uciekłeś z kraju. Z powodu rozwoju motoryzacji zostaliśmy zmuszeniu do zwiększenia importu ropy naftowej, zamiast postawić na bezpieczniejszy i bardziej ekologiczny transport szynowy, rurociągowy i wodny. A ten wzrost ilości samochodów osobowych w Polsce z ok. pół miliona w roku 1970 do ok. 15 mln dzisiaj, odbył się metodą z III świata, czyli tak jak na przykład w Libanie czy Maroku, czyli poprzez import używanych (bardzo często mocno używanych) samochodów, wycofanych z użytku w bogatszych państwach – w przypadku Polski głównie z sąsiednich Niemiec. Nie ma się więc czym chwalić... Nie jest zaś prawdą, że w PRL-u nikt nie zwracał uwagi na to ile energii zużywa przemysł, że nikt nie ocieplał domów etc. Zużycie energii było wówczas ściśle monitorowane, a domy ocieplano, na przykład tynkując je. Oczywiście, że nie stosowano wówczas w Polsce nowoczesnych technik ocieplania domów na taką skalę jak dziś, ale podobnie wtedy było praktycznie w całej Europie, a więc znów odpada tu twój argument o rzekomym zacofaniu PRL-u.