piątek, 6 kwietnia 2018
handel
Cztery kolejne niehandlowe niedziele w kwietniu to przedsmak pełnego ograniczenia handlu. Eksperci nie mają wątpliwości, że duże sieci sobie poradzą, ale fala bankructw dotknie mniejsze firmy i handel przygraniczny. Coraz agresywniej o klienta walczą dyskonty.
Nie ma danych ale teza jest więc dane zaraz się zrobi. A usługi których się nie da kupić na zapas jak śluby pogrzeby prostytutki są dostępne w niedzielę więc nie wiem co to za usługi mieli na myśli i jaki to ma związek z zakazem handlu. SIWZ na badania będzie się zaczynał zdaniem wykonać badania potwierdzające poniższą tezęZawsze kiedy rząd wtrąca się w interesy wiąże się to że stratami i ludzką krzywdą. Nie chcemy w Polsce islamu ale obecny rząd tworzy nam państwo islamskie - próbuje za nas decydować jak mamy spędzać niedzielę i wolny czas. Tak samo działa islam -stara się ograniczać wolność i regulować wszystkie aspekty życia ludzkiego.Ty na pewno nie jesteś ekspertem, bo gdybyś był, tobyś wiedział, ze sprzedaż opiera się na tworzeniu okazji sprzedażowych. - jeśli zamykasz sklepy na jeden dzień w tygodniu, to pozbawiasz go 1/7 tych okazji. Jeśli to dzień, kiedy wszyscy mają wolne i mogliby ten sklep odwiedzić, to odpowiednio więcej okazji po stronie strat można zapisać.
Na pięć niedziel w kwietniu handlowa będzie tylko ostatnia. 1 kwietnia były Święta Wielkanocne, a kolejne trzy, jako wypadające w środku miesiąca, będą objęte zakazem. Cztery kolejne niedziele bez handlu to poważny test dla całej branży handlowej.
No to dac propozycje zmian. Po pierwsze wszystkie podatki zostają w Polsce ( dla handlu zabroniona optymalizacja kosztów). Po drugie za oszustwo podatkowe utrata całego majątku znajdującego się na terenie RP. Po trzecie praca w niedzielę tylko dla chętnych pracowników w stawce 200% a dzień wolny za sobotę. Za przypadki przymuszania do pracy w niedzielę dotkliwe kary finansowe. Płacenie dostawcom w terminie nie przekraczającym 10 dni. Nie podoba się, to się mogą zwinąć do kraju swojej centrali. Poza tym przy granicy to są polskie markety pozamykane, czy tak jak w całym kraju niemieckie, francuskie, duńskie itp? W to miejsce powstanie sieć polskich małych branżowych sklepów bo handel nie znosi próżni.
Branża na razie nie podejmuje się szacowania, jakiego rzędu straty zanotują sklepy. Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji mówi nam, że "trudno podać jakiekolwiek szacunki dotyczące strat kwietniowych, tym bardziej że dane z marca nie są miarodajne ze względu na Święta Wielkanocne i zakupy przedświąteczne". Ekspertka zauważa już jednak pewne trendy.Ale dlaczego to się nie może uregulować samo, w sposób naturalny? Skoro ponad 90% naszego społeczeństwa to podobno katolicy, to niech po prostu apelują do nich, żeby "dzień święty święcili". Nie będzie klientów w niedzielę, to sklepy same z siebie nie będą pracować.Należy tak zmodyfikować prawo ograniczające handel w niedziele żeby żeby duże sieci dyskontów (takie jak portugalski robal albo jego niemiecki konkurent) nie robiły sobie jaj z zakazu, Np w sobotę poprzedzającą wolną niedziele pracownicy w sklepi mogą byc max np do 21.00 a w pn to tej niedzieli najwcześniej 5.00-6.00 ranoTy na pewno nie jesteś ekspertem, bo gdybyś był, tobyś wiedział, ze sprzedaż opiera się na tworzeniu okazji sprzedażowych. - jeśli zamykasz sklepy na jeden dzień w tygodniu, to pozbawiasz go 1/7 tych okazji. Jeśli to dzień, kiedy wszyscy mają wolne i mogliby ten sklep odwiedzić, to odpowiednio więcej okazji po stronie strat można zapisać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz